Tekst: Gabriela Opielewicz
Obserwując popkulturę w ostatnich dekadach, zauważamy nieustanne zamiłowanie do wykorzystywania motywów wampirycznychw literaturze i sztuce. W związku z tym trudno o powstanie nowego dzieła, które w sposób niebanalny stawiłoby czoła, delikatnie mówiąc, kiczowatym archetypom wampirycznym, zachowując ambitny charakter. Nie dziwi więc, że początkowo Krzysztof Pastor nie był przekonany, kiedy dyrektor West Australian Ballet zaproponował mu pracę nad baletową adaptacją Draculi. Aurélien Scanelli nie pomylił się jednak co do swojej sugestii, ponieważ ten tytuł w propozycji polskiego choreografa ilustruje gotyckie motywy grozy, bez kłopotliwych uproszczeń.

Polska widownia ma możliwość podziwiania Draculi w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej od kwietnia 2022 roku. Obecnie do 19 kwietnia nagranie ze spektaklu można obejrzeć na platformie VOD Opery Narodowej. Video w reżyserii Ewy Krasuckiej jest bardzo przyjemne dla oka, dzięki sprawnie zmontowanym kadrom. Pozwala na bezwysiłkowe podążanie za historią bohaterów, choć oglądanie nagrania ogranicza naturalną możliwość śledzenia wzrokiem całej sceny. To ostatnie wprawiało mnie w stan niepokoju — jakby mogło mnie ominąć coś istotnego w danej scenie. Każdy amator teatru zapewne doceni tę formę zapoznania się z pełnowymiarowym baletem w domowym zaciszu. W niektórych momentach dało się zauważyć zmianę kadrów w chwili wykończenia ruchu przez tancerzy, prawdopodobnie w celu stworzenie iluzji idealnej synchronizacji. Nie nazwałabym tego w żadnym razie oszustwem, a wprawnie zastosowanym zabiegiem estetycznym. Oko kamery prowadzi wzrok obserwatora w stronę kluczowych dla mise en scène elementów. Dodatkowym atutem nagrania jest możliwość przyjrzenia się pas w przybliżeniu, które jest nieosiągalne z perspektywy widowni dużego teatru. To niepowtarzalna okazja, żeby czuć się jakby jedynym obserwatorem następujących zdarzeń.
Stoker w swoim dziele przedstawił Draculę jako monstrum o charakterze drapieżcy bardziej niż dystyngowanego arystokraty. Podobnie, Hrabia Orlok z Nosferatu (1922) był uosobieniem plagi śmierci, którą niósł, gdziekolwiek się pojawił. Dekadę później Bela Lugosi tchnął niewyobrażalną charyzmę i elegancję w potworną naturę Draculi w swojej roli, zmieniając jej wydźwięk. Najświeższą próbą uchwycenia charakteru wampira był film Nosferatu (2024) w reżyserii Roberta Eggersa. Trudno byłoby wymienić wszystkie dzieła odnoszące się do tego archetypu. Przedstawiają one różne sylwetki i pomysły interpretacyjne. Film Coppoli i jego baletowa interpretacja według Pastora skupia się wokół odpowiedzi na pytanie: Jaki jest motyw dla okrucieństwa popularnego monstrum?
Warto zaznaczyć, że sceny teatralne wskrzeszały już Draculę niejednokrotnie. Niełatwo znaleźć informacje dotyczące tych produkcji, chociażby autorstwa Bena Stevensona (1997, Houston Ballet), który podobnie jak Matthew Bourne’a (1997, New Adventures) na stulecie wydania powieści \postanowił powrócić do znanej kliszy popkulturowej. Stevenson z tego, co zrozumiałam, próbował zamknąć Draculę w formie typowej dla XIX dzieła klasycznego, w trzech romantycznych aktach. Bourne w typowy dla siebie sposób skupił się bardziej na batalii psyche w tanecznych interpretacjach.
Inscenizacja Krzysztofa Pastora jest bodajże czwartym na świecie baletem, który odwołuje się do mitu strasznego zamku w Transylwanii i jego upiornego właściciela. Każda produkcja oparta na tym motywie ma swoje podejście do natury wampira i sposobów jej manifestowania. Pierwszą ważną decyzją dotyczącą produkcji było oparcie jej wyłącznie na ekranizacji z 1992, tylko delikatnie nawiązując do o oryginalną powieść. Można ten wybór zinterpretować jako uproszczenie, jednak ponosząc ten koszt, udało się na wyeksponować niesamowite kompozycje Wojciecha Kilara. Partytura uważnie dobrana przez Michaela Bretta zaczerpnęła utwory wychodzące poza ścieżkę dźwiękową Draculi. Na szczególną uwagę zasługuje piękny walc z filmu Trędowata oraz tango z Zazdrość i medycyna.
Prolog w sekwencji kilku aktorskich scen zarysowuje dramat młodego arystokraty. Wracając z wojny, odkrywa że jego wielka miłość Elisabeta (w tej roli genialna Yuka Ebihara, która pożegnała się ze sceną w grudniu zeszłego roku) po usłyszeniu plotki o jego rzekomej śmierci popełniła samobójstwo. Scena walki wojennej ciekawie wykorzystuje efekt spowolnienia akcji, natomiast w przypadku przedstawiania pojedynków na szable, wolałbym jednak docenić jej kunszt w żywszym tempie. Efekt slow motion zdawał się zamazywać dynamikę i siłę ruchów. Dosyć zadziwiające było dla mnie również tak bezpośrednie pokazanie zakończenia swego życia przez młodą kobietę. W przypływie emocji Hrabia wyklina się Boga i zrywa symbolicznie krzyż ze swojej piersi. Ten akt wyznacza moment, w którym poddaje się złym mocom. Pojawiają się postacie fantomów, które wiernie towarzyszą Draculi od momentu jego przemiany. Transformacja wampira ma swoje bezpośrednie przełożenie na jego ruch. Groteskowe, wijące się kończyny wyglądają naprawdę upiornie. Warstwa dźwiękowa jest zachwycająca przez cały czas trwania spektaklu. Zwłaszcza wykorzystanie śpiewu operowego uważam za udany element. Buduje on złowrogą atmosferę i stanowi klamrę kompozycyjną, która domyka przedstawienie na samym jego końcu.
Akt pierwszy lokuje nas w londyńskim salonie podczas zabawy typowej dla śmietanki tamtejszego towarzystwa. Poznajemy Lucy (Mai Kageyama) i Minę (w tej roli również Yuka Ebihara), młode dziewczęta cieszące się uciechami dobrego życia. Lekkość tego obrazka widoczna jest zarówno w płynnym walcu, jak i zwiewnych kostiumach (podoba mi się, że w drugim akcie motyw walca powraca w mroczniejszej odsłonie). Jeżeli podczas pas de troi w postaci Lucy mieliśmy odczuć jej frywolny temperament to, pomimo nienagannej techniki brakowało mi w niej trochę więcej uwodzicielstwa niż wyłącznie beztroski. Nietrudno natomiast mi było uwierzyć w obopólną sympatię samych bohaterek i ich szczerą przyjaźń. Rzadko obserwujemy pas de deux ułożone w taki sposób dla dwóch pań. Mina jest wyraźnie zasmucona koniecznością rozstania ze swoim ukochanym Jonathanem (Patryk Walczak). W ich pas de deux czuć autentyczność cierpienia bohaterów, co można przypisać udanym kreacjom aktorskim.
Podążamy za Jonathanem, który udaje się w podróż do Transylwanii, aby dopełnić formalności związanych z zakupem ziemi przez ekscentrycznego hrabiego. Scenografia całego spektaklu jest inspirowana wiktoriańską Anglią, wliczając powóz, bramę zamkową oraz ponure wnętrza posiadłości. Reżyseria nagrania prowadzi nas w głąb zamku stopniowo. Czuć ciężar i antyczność mebli, światło z kandelabrów pozostawia część sceny niedostatecznie oświetloną, co idealnie podkreśla klimat grozy. Scena na zamku Draculi zdecydowanie należy do jednej z najlepszych. Wampirza świta w niepokojącym tańcu wygląda naprawdę przekonująco. Patryk Walczak jako Jonathan świetnie operuje mimiką, co widać dzięki bliskim kadrom. Nie mniej wiarygodny w swojej roli jest Vladimir Yaroshenko (Hrabia Dracula), który notabene idealnie prezentuje się jako klasyczny Danseur noble. Chapeu bas należą mu się za sprawne operowanie płaszczem i peleryną, które są nieodłączną częścią wizerunku jego postaci. W trakcie sceny negocjacji prawniczych łączy tancerzy płomienne tango. Dwa naprawdę mocne charaktery ścierają się w tym fragmencie. Całkowicie wierzę w przerażenie i konsternację Jonhatana, jak i sensualną, władczą charyzmę Draculi. Żaden z tancerzy nie dominuje tej sceny, dopełniają raczej nawzajem swoje kreacje artystyczne. Choreografia Pastora świetnie uwypukla klimat muzyki, nie tylko w tej scenie, ale tu dostrzegam odrobinę humoru i zadziorności, którą uwielbiam w klasycznej oprawie. Jonathan w końcu odkrywa straszną tajemnicę właściciela zamku. W tym samym czasie Dracula wiedziony instynktem i uczuciem wyrusza w podróż, by odnaleźć Minę, łudząco podobną do jego dawnej miłości.
Choreograficznym rarytasem jest scena w szpitalu psychiatrycznym na początku drugiego aktu. Pacjenci poddają się ruchom przypominającym marionetki. Wyobrażam sobie, że taniec wyglądający na bezwładny i nieustrukturyzowany, mógł stanowić wyzwanie dla tancerzy klasycznych. Potęga kontroli Hrabiego nad śmiertelnikami portretowana jest w ruchu przez dramatyczne podniesienia. W dynamice ruchu wampirów, a także w momentach, w których złe moce przejmują kontrolę nad którymś z bohaterów (nie tylko w scenie z pacjentami szpitala psychiatrycznego). Zauważalnym zabiegiem choreograficznym są wykorzystane elementy tańca współczesnego dla uwiarygodnienia tego wpływu. Przedstawienie roli Draculi w dwóch odsłonach prezentowanych przez dwóch tancerzy (Vladimir Yaroshenko, Kristóf Szabó) pozwala na uniknięcie zbędnych przerw w fabule, które trzeba by było poświęcić na zmianę charakteryzacji jednej osoby. Ułatwia to też aktorską część zadania. Jeden tancerz uosabia tylko połowę dualistycznej natury monstrum; pięknolicą i charyzmatyczną lub postarzałą i atawistyczną. Obie twarze postaci w kontraście pokazują cierpienie niegdyś śmiertelnego człowieka, który z powodu miłości zamienił się w bestię. Motyw o tyle popularny w literaturze, że na myśl o nim od razu przypominamy sobie zawiłe losy Doriana Graya lub Dr Henry’ego Jekylla, przepoczwarzającego się w mrocznego Pana Hyde’a. Dwoistość ludzkiej natury od zawsze stanowiła przedmiot zainteresowania artystów.
Nie dziwi, iż spektakl Dracula nominowano do prestiżowej Helpmann Awards w kategorii „Najlepsze przedstawienie baletowe” i trzykrotnie nagrodzono w konkursie Performing Arts WA Awards. Zarówno koncepcja, realizacja oraz kostiumy i aranżacja muzyczna zasługują na najwyższe uznanie. Niesamowicie mocnym punktem nagrania spektaklu jest widoczność ekspresji na twarzach artystów. Między innymi scena, w której Dracula konfrontuje się z Miną, jest naprawdę przejmująca. Elementy aktorskie stanowią perłę tej produkcji. Podoba mi się ambiwalencja, z którą zostawia nas spektakl. Możemy empatycznie próbować zrozumieć tragizm udręczonej duszy Draculi, lub z takim samym przekonaniem kibicować Jonathanowi i jego przyjaciołom w próbach wyswobodzenia Miny spod działania mocy wampira. Warto zastanowić się, czy Hrabia jest postacią dramatyczną przez cierpienie własne, czy to zadawane innym. Decyzja widza w tej kwestii nie musi być jednoznaczna. Szczerze zachęcam do skorzystania z dostępności spektaklu na platformie VOD do 19 kwietnia, mając nadzieję, że uda mi się zobaczyć to dzieło na żywo w następnym sezonie artystycznym.
Realizacja:
Choreografia i reżyseria: Krzysztof Pastor
Libretto: Paweł Chynowski według powieści Brama Stokera
Muzyka: Wojciech Kilar (utwory filmowe oraz fragmenty Kościelca 1909, Koncertu na fortepian i orkiestrę i V Symfonii
Aranżacja: Michael Brett
Dyrygent: Patrick Fournillier
Światła: Jon Buswell
Scenografia i kostiumy: Charles Cusick Smith i Phil R. Daniels
Asystenci choreografa: Simonetta Lysy, Cédric Ygnace
Adaptacja świateł: John-Paul Percox
Reżyseria video: Ewa Krasucka
Nagranie: 26 i 28 kwietnia 2022
Rejestracja dostępna od 20 lutego do 19 kwietnia 2025
Prapremiera: 6.09.2018, West Australian Ballet, Perth
Premiera polska: 28 kwietnia 2022, Polski Balet Narodowy, Warszawa
Występują:
Vladimir Yaroshenko (Hrabia Dracula), Kristóf Szabó (Stary Dracula), Patryk Walczak (Jonathan), Yuka Ebihara (Mina-Elisabeta), Mai Kageyama (Lucy), Ana Kipshidze (Pani Westenra, matka Lucy), Maksim Woitiul (Arthur), Carlos Martín Pérez (Dr Seward), Gregor Giselbrecht (Prof. Van Helsing), Kilian Smith (Renfield), Diogo de Oliveira (Fantom 1.), Cezary Wąsik (Fantom 2.), Emilia Stachurska (Wampirzyca 1.), Palina Rusetskaya (Wampirzyca 2.), Jaeeun Jung (Wampirzyca 3.), Ryota Kitai (Wampir 1.), Nikodem Bialik (Wampir 2.), Adam Huczka (Wampir 3.), Olga Yaroshenko (Matka z Transylwanii)
Polski Balet Narodowy
Orkiestra Teatru Wielkiego – Opery Narodowej